„(…) mamusiu, boli mi gardło…Nie mogę oddychać” – na wpół przytomna otworzyłam oczy i w gąszczu duszącego dymu, zobaczyłam moją 4 letnią córeczkę. Stała nade mną, w desperacyjnym płaczu szarpiąc aż się obudzę. Przez ponad 3 godziny, dwa zastępy straży pożarnej, walczyły z żywiołem. Uciekałyśmy z płonącego domu, zostawiając osobisty majątek, ukochane zabawki i stanowisko pracy….
3 dni przed świętami dylematy groch z kapustą czy bigos – straciły jakoś na znaczeniu…. Święta – czas spokoju i radości…. niestety nie dla wszystkich. W tej pogoni za kapustą, pierogami czy prezentami – zatrzymajmy się na chwilę i pomyślmy o Tych, którym na co dzień tego spokoju i radości często brakuje, o bezdomnych, schorowanych i samotnych… Ja już chyba nigdy nie zapomnę słów, które uratowały nam życie „mamo, boli mnie gardziołko”… I choć nieszczęśliwy los brutalnie zabrał mi wszystko co dotychczas zbudowałam – nie jestem zła. Jestem szczęśliwa i wdzięczna, że zabierając wszystkie rzeczy materialne darował mi najważniejsze: ŻYCIE – ma teraz 5 lat, trzyma mnie mocno za rękę i mówi do mnie „mamo”.
PS. pożar poczynił również ogromne straty w pracowni Favillier, dlatego nie jestem w stanie realizować w tej chwili żadnych zamówień, za co Was bardzo przepraszam. Mam jednak nadzieje, że wrócicie do mnie jak tylko uda mi się ponownie uda mi się stanąć na nogi.
Dziękuje Wam wszystkim za słowa wsparcie i wyrozumiałości, które spływają lawinowo ❤
Jedna myśl w temacie “Na szczęście pracujesz całe życie, na nieszczęście sekundę…”