Jednak żyję! Mogę przytulić córeczkę i kochać ją jeszcze bardziej za to co dla nas zrobiła…

 Od czasu pożaru, w którym straciłam prawie wszystko, zadaje sobie jedno pytanie: „DLACZEGO JA???” „Dlaczego to właśnie mnie się to wszystko przytrafiło?” Byłam zawsze dobrym człowiekiem, starałam się jak mogłam pomagać innym, tak ludziom jak i zwierzętom, ciężko pracowałam nad budową mojej marki i mojego małego biznesu, próbując wychować córeczkę na wrażliwą i fajną babeczkę. „DLACZEGO WŁAŚNIE MNIE PRZYTRAFIŁO SIĘ TYLE ZŁEGO?” I to dzięki Waszym wszystkim reakcjom, które dostaję na FB czy IG – otrzymałam odpowiedź, która wzruszyła mnie znów do łez…

Pożar był tylko przykrym incydentem życiowym, który prawdopodobnie po coś się wydarzył. Bo przecież: nic nie dzieje się bez powodu?…. Tak naprawdę całe to moje dobro, które w życiu dałam – wraca teraz ze zdwojoną siłą: tutaj, dzięki Wam i Waszym cudownym chęciom wsparcia. Jestem Wam bardzo wdzięczna za chęć pomocy a jednocześnie jako „mocna i silna babka” czuję się baaardzo niezręcznie jakąkolwiek pomoc przyjmując. Uważam, że na świecie jest dużo więcej osób, które tej pomocy potrzebują bardziej niż ja. Razem z córeczką jesteśmy bezpieczne. Mamy rodzinę, brata, przyjaciół u których mogę przebywać w najbliższym czasie i do kiedy nie stanę na nogi. Oczywiście moja działalność gospodarcza była bazą do wszystkiego. Uwielbiałam tą pracę i pierwszy raz w życiu czułam się szczęśliwa krojąc i szyjąc moje cuda dla fantastycznych babeczek. I rosło mi serce widząc jak powiększa się grono fanek moich autorskich chust. Teraz czuję się jakby ktoś wyrwał mi to serce z mojej piersi, patrząc na te wszystkie zniszczenia i straty. Dużo zawsze podróżowałam i często, wbrew opiniom naokoło, wybierałam miejsca po katastrofach. Wykupując wycieczkę do Tajlandii zaraz po tsunami, wiedziałam że to nie będą wakacje marzeń ale tylko w ten sposób (wspierając turystykę, z której właśnie oni żyją ) mogę im najszybciej pomóc stanąć na nogi. Teraz myślę tak samo o sobie. Żyłam z mojej działalności gospodarczej i muszę zrobić wszystko, żeby to ją w pierwszej kolejności postawić na nogi bo przecież jest bazą do wszystkiego, daje mi chleb i pozwala przetrwać. Zawsze byłam optymistką i nawet w tej sytuacji (choć dramatycznej) próbuje znaleźć pozytywy. Jestem Wam ogromnie wdzięczna za wsparcie i cudne inicjatywy ale sumienie nie pozwoli mi przyjąć wsparcia finansowego czy materialnego, ponieważ jestem przekonana, że na świecie jest duuużo więcej osób, które tej pomocy potrzebują bardziej niż ja. Stała się tragedia, tym większa że taka nagła i niespodziewana. I chociaż straciłam wszystko czuje się szczęściarą, mając tyle cudownych osób wokół mnie. Czuję się szczęściarą, bo jednak żyję, mogę przytulić córeczkę i kochać ją jeszcze bardziej za to co dla nas zrobiła….

Wraz z grupą Pań Swojego Czasu, do której dumnie należę i dzięki wsparciu cudownej Oli Budzyńskiej, udało nam się zorganizować świetną inicjatywę , który postawi na nogi nie tylko moją działalność ale wesprze również kolejne kobiety w potrzebie. Ja tymczasem mając możliwość powrócić do mojej pasji – odzyskam sens tego co dotychczas zbudowałam i tego co brutalnie odebrał mi nieszczęśliwy los.

 

autor_2

2 myśli w temacie “Jednak żyję! Mogę przytulić córeczkę i kochać ją jeszcze bardziej za to co dla nas zrobiła…

Dodaj komentarz